poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Rozdział 6 ~ Ciasteczka




Akira’s POV

-Sakurai-kun, dziękuję za pomoc! – zawołałam, kłaniając się w pas, a potem wyciągając przed siebie pudełko z upieczonymi przeze mnie ciasteczkami.
-Aki-chama? To dla mnie?
-T-tak – wymamrotałam, prostując się. – Przyjmiesz je?
-To zależy.
-O-od czego?
-Od tego, czy wejdziesz i zjesz ze mną. – Zrobił mi przejście w drzwiach i uśmiechnął się. – To jak, Aki-chama?
Uśmiechnęłam się.
-Z radością – zapewniłam. Weszłam do środka, zdjęłam buty, a potem radośnie popędziłam do salonu.
Lubiłam przebywać z Sakuraiem, bo przy nim czułam się tak samo swobodnie jak przy Nat. Mogłam się śmiać i gadać głupoty i nie przejmowałam się.
Rozsiadłam się na szarej kanapie. Pokój dzienny w domu był bardzo elegancki. Z jednej strony było wyjście na podwórze i kanapa w kształcę litery L, a równolegle do tego znajdował się telewizor wiszący na ścianie. Pomiędzy ustawiono okrągły stolik.
-Jak było w szkole? – spytał Sakurai i postawił pojemnik na stoliku.
-Dobrze – odparłam. – Wiesz, że przewodnicząca chóru zaproponowała mi, żebym do nich dołączyła?
-Rina?
-Znasz ją?
Kiwnął głową, a potem wsadził ciasteczko do ust.
-Pyszne – westchnął. – A swoją drogą Rina to moja młodsza siostra.
-Naprawdę?
-Tak.
-Mogłam się domyślić – mruknęłam.
-Po nazwisku?
-Po tym, że oboje jesteście tak samo uroczy – palnęłam, a Sakurai roześmiał się.
-Dziękuję – powiedział. – Też jesteś urocza, Aki-chama.
Miałam mu za to podziękować, ale zadzwonił mój telefon.
-Przepraszam na moment – powiedziałam, a potem odebrałam. – Halo?
-Yuni? Nic ci nie jest? – spytała Nat po drugiej stronie linii.
-Nie, jest okej, a co?
-Wczoraj nie mogłam się z tobą skontaktować.
-A, przepraszam… Wczoraj nocowałam u mojego sąsiada, bo zapomniałam kluczy.
Sakurai wyciągnął do mnie dłoń z ciasteczkiem.
-Weź gryz Aki-chama, bo pomyślę, że są zatrute – powiedział.
-Nie są zatrute, Sakurai-kun – odparłam i wzięłam gryz. Potem zwróciłam się do przyjaciółki. – Przepraszam, Nat, ale jestem zajęta. Zadzwonię wieczorem i opowiem o szczegółach, dobrze?
-Nie masz innego wyjścia.
-Wiem i przepraszam, że cię zmartwiłam. – Rozłączyłam się i spojrzałam na Sakuraia. Właśnie wpychał sobie ciasteczko do ust. – Smakują ci, Sakurai-kun?
-Są pyszne – zapewnił. – Zresztą dawno już nie jadłem niczego zrobionego samemu. Głównie zamawiam jedzenie z restauracji na rynku.
-Mogę ci gotować – wypaliłam zanim pomyślałam. – Z-znaczy… I tak zawsze robię sobie obiad, w-więc mogę zrobić też porcję tobie.
-Naprawdę? – Wydawał się naprawdę ucieszony tym pomysłem.
-Tak.
-Czy jest w takim razie coś, co mógłby zrobić w zamian?
Przygryzłam lekko dolną wargę i kiwnęłam głową.
-Mógłbyś pomóc mi lepiej opanować japoński? Mówię biegle, ale czytanie wciąż idzie mi bardzo średnio.
Uśmiechnął się i skinął głową.
-Dobrze – zgodził się.

Sakurai’s POV

Zadziwiało mnie to, że ciasteczka Aki-chama były takie pyszne. Były takie kruche i słodkie… Ona na pewno nie myliła cukru z solą.
Ona sama zresztą też była urocza. Miała niewinną twarz, która bardzo dobrze oddawała jej introwertyczną naturę.
-S-sakurai-kun, dlaczego tak dziwnie p-patrzysz na ciastko? N-nie smakuje ci? – wyjąkała. Jej policzki przybrały barwę purpury.
-Smakuje – zapewniłem. – Zastanawia mnie jakim cudem tak dobrze gotujesz, a ja nie potrafię nawet zrobić sobie kawy.
-Może powinieneś zapisać się na kurs?
-Skończyłem dwa kursy – przyznałem. – I poniosłem sromotną porażkę.
-Przykro mi, Sakurai-kun.
Wzruszyłem ramionami. Osobiście nigdy nie przeszkadzało mi, że nie potrafię gotować. Zawsze mogłem wynająć kucharkę, ale po twarzy Yuni tak bardzo było widać, że przejmuje ją mój los. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że można było czytać z niej jak z otwartej księgi. To zresztą bardzo w niej ceniłem. To że tak bardzo wszystkim się przejmowała i że lubiła mnie, chociaż nie wiedziała, kim jestem.
-S-sakurai-kun – odezwała się, ze wzrokiem wbitym w stopy.
-Hm?
-Czy mogę być twoją przyjaciółką? – spytała cicho.
Parsknąłem śmiechem. Była taka urocza, pytając o tak proste rzeczy.
-Obrażę się, jeżeli nie będziesz moją przyjaciółką – odpowiedziałem.
Jeszcze nigdy nie widziałem tak szerokiego i radosnego uśmiechu jak ten jej, gdy wypowiedziałem te słowa. Wydawała się naprawdę szczęśliwa.
-Dziękuję, Sakurai-kun.
Cisze w salonie nagle przerwało burczenie w brzuchu Aki-chama. Dziewczyna zarumieniła się i przygryzła wargę.
-Przepraszam – bąknęła.
-Dałbym ci coś do jedzenia, ale mógłbym cię otruć. Jeżeli chcesz możesz rozgościć się w kuchni – zaproponowałem.
-Dobrze – powiedziała i zerwała się na równe nogi. Radośnie pobiegła do mojej kuchni, przeskakując z nogi na nogę.
Powoli ruszyłem za nią i bezczelnie podsłuchiwałem jak nuciła pod nosem Takeda no Komoriuta[1]. Rzeczywiście miała bardzo przyjemny głos, więc nic dziwnego, że moja młodsza siostra poprosiła ją o wstąpienie do chóru.
Swoją drogą Pink Panthers nagrało kiedyś cover tego utworu, ale nie cieszył się zbytnim zainteresowaniem. Nasza publika o wiele bardziej wolała żywsze utwory.
Usiadłem na stołku przy długim brązowym blacie i przyglądałem się jak Aki-chama gotowała. Zaglądała do czarnych szafek i lodówki zupełnie tak jakby wiedziała gdzie, czego szukać. Zadowolona i wyraźnie w swoim żywiole nuciła, gotując.
Wydaje mi się, że to właśnie w tamtym momencie się w niej zakochałem. Patrząc na to, jak robiła to, co kochała, czułem, że moje serce bije szybciej i nie chciałem, żeby się to zmieniło. Czerpałem radość z tego, że mogłem ją obserwować szczęśliwą.


[1] Kołysanka z Takedy

czwartek, 6 kwietnia 2017

Post informacyjny

Witajcie, Czytelnicy!
To będzie tylko taki króciutki pościk z informacjami.
#1 Otóż powstała zakładka Piosenki, gdzie możecie znaleźć linki do piosenek, które śpiewają bohaterowie, nucą czy też są wspomniane.
#2 Gdybyście nie byli większymi wattpada niż bloggera możecie nas znaleźć i tam pod tym linkiem: https://www.wattpad.com/story/103688676-close-range-love
#3 Mamy również fanpage i namawiamy do like'owania, ponieważ tam informujemy o nowych postach, trailerach etc. Link do fp: https://www.facebook.com/Close-Range-Love-1833496263580466/notifications/
#4 Namawiamy również do komentowania ;)
I to już koniec! Dziękujemy za Wasze zainteresowanie, nawet minimalne :)

Rozdział 5 ~ Akira jest odważna




Akira’s POV

-Aki-chama, twoja mama chyba wróciła do domu – powiedział Sakurai, wyglądając przez okno.
-Och… Uhm… Powinnam do niej pójść, prawda?
-Chyba się jej nie boisz?
-Prawdę mówiąc… Odrobinę tak. – Przygryzłam dolną wargę i spuściłam wzrok. – Nie powinno mnie tutaj być. Mama się pewnie wścieknie.
-A ma o co? Przecież zapomniałaś kluczy, a ona nie odbierała telefonu.
-Miała wyłączony – dopowiedziałam cicho. – Co nie zmienia faktu, że nie powinnam tak robić, bo sąsiedzi pomyślą, że jestem puszczalska.
-Przecież jestem waszym jedynym sąsiadem i tak nie uważam.
-Nie?
-A powinienem?
Szybko pokręciłam głową.
-Nie, nie… Dziękuję, Sakurai-kun! – zawołałam i ukłoniłam się odrobinę. – Dam z siebie wszystko.
-Bądź odważna, Aki-chama.
Skinęłam głową.
-Hai![1]
Sakurai uśmiechnął się, a potem rozczochrał mi włosy.
-Do boju.
-Do boju! – powtórzyłam z uśmiechem równym jego. Zarzuciłam plecak na ramiona i wybiegłam z domu. Korzystając z rozpędu i przypływu odwagi, sprintem przebyłam podwórko, a potem wpadłam do salonu, gdzie mama jadła już śniadanie. Zaskoczona odgarnęła kosmyk kasztanowych włosów z twarzy.
-Yuni? Myślałam, że wyszłaś do szkoły.
Moja nagła odwaga ulotniła się.
-Dasz radę, Yuni – powiedziałam sobie w myślach.
-Nie wyszłam jeszcze do szkoły, bo muszę wziąć klucze i się spakować.
-Przecież masz plecak.
-Tak, ale… Nie nocowałam dziś w domu.
Nie jestem do końca pewna, co wtedy wyrażała mina mamy. Przypominała mi odrobinę wściekłego jamnika.
Schowałam głowę w ramiona.
-Zapomniałam wczoraj kluczy i przenocowałam u naszego sąsiada – wydusiłam.
-Co zrobiłaś?
-Sakurai-kun pozwolił mi u siebie przenocować – powtórzyłam już odrobinę pewniej.
-Przecież tak nie można!
Przełknęłam ślinę.
-Wiem, że postąpiłam nieodpowiedzialnie, bo nocowałam u obcego mężczyzny, ale to już się stało.
-Nie obchodzi cię, że ludzie będą gadać?
-Nie… I może nic by się nie stało, jakbyś nie wyłączała telefonu w pracy.
-Więc teraz to moja wina?
-Tak… I moja też. – Zacisnęłam usta w wąską linię, a potem ominęłam mamę i podreptałam do mojego pokoju, żeby się spakować.
Moja sypialnia znajdowała się na poddaszu i nie należała do największych, ale przyjemnie mi się tam mieszkało. W miejscu, gdzie sufit był zrobiony pod kątem stało moje łóżko z białą pościelą. Obok znajdował się stolik nocny, niewielkie okno i biurko. Przy ścianie równoległej do łóżka ustawiono regał na książki i szufladę na ubrania. Z wyjątkiem ścian pomalowanych na szaro wszystko miało kolor bieli.
Uśmiechnęłam się, widząc napis namalowany nad łóżkiem. Home is where Your heart is.[2]


Podczas przerw obiadowych zwykle siedziałam na dachu szkoły. Poza mną czasem było tam też kilka innych uczennic, ale bardzo rzadko się zjawiały. Tego dnia akurat byłam tam sama i rozkoszowałam się promieniami słońca.
Miałam naprawdę dobry humor, ponieważ nie zawiodłam Sakurai-kuna i skonfrontowałam się z mamą.
Dosłownie nie mogłam usiedzieć na miejscu z podekscytowania. W pewnym momencie włożyłam słuchawki i puściłam moją ulubioną playlistę. Gdy z głośniczków dobiegły mnie dźwięki Everyday Love zaczęłam śpiewać i uprawiać mój małpi taniec.
-Monday yume o kikase te/ Thuesday motto chikaku de. [3]
Gdy muzyka się skończyła i poleciała kolejna piosenka, zauważyłam, że nie byłam sama na dachu. Szybko wyjęłam słuchawki z uszu, a moje policzki zapewne przybrały barwę purpury.
Przede mną stały trzy dziewczyny w mundurkach mojej szkoły. Ta po prawej była wysoka i miała włosy utlenione na blond, środkowa wydawała się urocza, miała jasnobrązowe włosy związane w kucyki i rumianą twarz, a ostatnia wyglądała na oschłą i niemiłą. Jej włosy były ścięte na boba, a spojrzenie prawie mnie zamroziło.
-Ja… uhm…
-Cześć – powiedziała środkowa dziewczyna.
-A uhm… Cz-cześć – mruknęłam.
-Jestem Sakurai z klasy 2A i przewodniczę szkolnemu chórowi.
-A uch… Akira, z klasy 2B.
-Miło mi cię poznać. Powiedz, nie chciałabyś dołączyć do naszego klubu?
-J-ja? Do chóru?
-Tak. Masz śliczny głos. Proszę, mogłabyś to przemyśleć?
-J-ja… Ja się chyba nie nadaję – mruknęłam.
-Jak to nie? Świetnie śpiewasz.
-Jestem chyba zbyt nieśmiała.
Sakurai pokręciła głową.
-Wiem, co mówię – stwierdziła. – Chór spotyka się w każdy czwartek. Przyjdź, dobrze? Jak ci się nie spodoba to zrezygnujesz.
Skinęłam głową.
-Dobrze – powiedziałam. – Bardzo dziękuję za tę propozycję. – Uśmiechnęłam się niemrawo, a potem wyminęłam dziewczyny i uciekłam do klasy.

[1] tutaj można to przetłumaczyć jako „tak jest!”, chociaż „hai” oficjalnie oznacza „tak”
[2] „Twój dom jest tam, gdzie serce Twoje.”

[3] „W poniedziałek pozwól mi usłyszeć twoje marzenia/ We wtorek chcę być z tobą”