Rozdział 10 ~ Zaopiekuj się mną
Akira’s
POV
-Akira, prawda?
-Hę? – Podniosłam twarz
znad książki i spojrzałam na dziewczynę przede mną. – Etto…[1] Tak, Akira Yuni.
Stało się coś?
-Nie, nic, chciałam tylko
powiedzieć, że widziałam twój występ. Świetnie śpiewasz i zazdroszczę ci
występu z Sakuraiem.
-Hm… Dziękuję.
-Akira-senpai! – zawołała
Mori-chan od progu mojej klasy, a potem wbiegła do środka. – Tak bardzo cię
przepraszam, że zachorowałam w piątek.
-Nic się nie stało,
Mori-chan – zapewniłam. Dziewczyna przyciągnęła sobie krzesło i usiadła koło
mnie. Położyła swoje bento[2] na mojej ławce.
-To musiało być bardzo
stresujące, dlatego podziwiam twoją odwagę, Akira-senpai.
Pokręciłam głową.
-Wcale nie byłam odważna.
W pierwszej chwili uciekłam.
-Ale potem wyszłaś na
scenę i dałaś czadu! Ja bym tak nie zrobiła. Uciekłabym do domu, potem zmieniła
nazwisko i wyjechała z kraju.
-To bardzo miłe, że tak
mówi, Mori-chan.
-Po prostu mówię prawdę,
chociaż Kotara-senpai twierdzi, że mam niewyparzoną buzię.
-Według mnie jesteś
urocza. Chciałabym być taka jak ty, Mori-chan.
-Nie ma po co. Wszyscy
uważają, że jestem głupia, bo jestem w klasie E [3].
-To nieprawda! Mój tata
był w klasie F, a skończył Uniwersytet Tokijski.
-Naprawdę? – Jej oczy
zrobiły się wielkie jak spodki.
-Tak.
-Och, ależ mu
zazdroszczę! Gdyby, skończyła uniwersytet wszystkim by w pięty poszło.
Uśmiechnęłam się.
-Jestem pewna, że
mogłabyś dostać się do każdego uniwersytetu, jeżeli się postarasz, Mori-chan.
Dziewczyna rzuciła mi się
na szyję i uściskała mnie mocno.
-Dziękuję, Akira-senpai!
Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś tak miłego.
-To nic takiego… Jestem
pewna, że wszyscy tak uważają.
Pokręciła głową.
-Mam starszą siostrę,
która studiuje medycynę w Tokio i ona uważa mnie za idiotkę.
-Sama w takim razie jest
idiotką. Mogę się założyć, że ona po prostu czegoś ci zazdrości.
-Nie, Aoi jest idealna.
Ładna, mądra, ma bogatego narzeczonego…
-A ty jesteś wesoła,
miła, odważna i urocza. I kto powiedział, że bogaty narzeczony jest
najważniejszy? Ważna jest miłość.
-Zakochałaś się kiedyś,
Akira-senpai?
Skinęłam głową.
-Teraz jestem zakochana i
to w kimś, kto nie jest bogaty… W zasadzie to jest bezrobotnym nauczycielem.
-Och, i ile czasu już
jesteś razem?
-W ogóle nie jesteśmy.
Prawda jest taka, że nigdy nie miałam odwagi, żeby wyznać mu prawdę.
-Och, powinnaś to zrobić.
Jestem pewna, że też cię kocha.
Pokręciłam głową.
-Nie – westchnęłam. –
Pewnie uważa mnie za natrętnego dzieciaka.
-A ja jestem pewna, że
cię kocha. Musisz mu powiedzieć.
-Chciałabym mieć takie
podejście jak ty, Mori-chan – przyznałam. Oparłam policzek na dłoni. – Niestety
tchórz ze mnie.
-Wystąpiłaś przed całą
szkołą, a boisz się powiedzieć komuś, co czujesz?
Wzruszyłam ramionami.
-Chyba mniej obawiam się,
że będzie śmiać się ze mnie szkoła niż tego, że on by się ze mnie śmiał.
Mori-chan westchnęła i
przekrzywiła lekko głowę.
-Rozumiem, Akira-senpai.
Też chciałabym umieć wyznać moje uczucia, ale Kotara-senpai też uważa mnie za
idiotkę… On wszystkich ma za idiotów.
-Myślę, że tworzylibyście
uroczą parę – stwierdziłam.
-Prawda?
-Mori Katsuko, ileż czasu
można cię szukać?
I ja i Mori-chan
spłoszone spojrzała na Kotara-kuna, który również wszedł do mojej klasy. W
dłoniach trzymał bento.
-Miałaś na mnie czekać w
bibliotece – upomniał ją i podszedł do nas. Usiadł obok nas i położył swoje
drugie śniadanie na mojej ławce. – Teraz już nie zdążymy powtórzyć materiału.
-Przepraszam,
Kotara-senpai, ale chciałam podziękować, Akirze-sepai za reprezentowanie chóru
w piątek.
Kotara-kun chwycił nos
Mori-chan w dwa palce i spojrzał jej w oczy.
-Następnym razem mnie o
tym powiadom.
-Przepraszam,
Kotara-senpai. To się więcej nie powtórzy.
Puścił jej nos i z
westchnieniem rozpostarł się na krześle.
-Nie szkodzi. Pouczymy
się po lekcjach.
-Tak jest! – Mori-chan
roześmiała się perliście, a potem zabrała onigiri[4] w kształcie pandy z
pojemnika na śniadanie Kotara-kuna. – Mmm, pyszne!
Chłopak zerknął na nią i
uśmiechnął się lekko. Nic jednak nie powiedział. Mogłabym się założyć o to, że
on też coś do niej czuł. Nikt przecież nie oddaje swojego śniadania ot tak.
∞
W poniedziałki, tak się niefortunnie
złożyło, miałam WF na basenie razem z klasą 2A. Normalnie to był dla mnie
koszmar – w końcu moje zdolności pływackie wynosiły piękne, okrągłe zero, a
tamtego dnia te lekcje już kompletnie przechodziły moje pojęcie.
Nauczycielka gwizdnęła mi
prosto w ucho, aż odskoczyłam.
-Ittayo[5]!
-Na co czekasz, Akira? Do
wody i robić dwa baseny?
Spojrzałam na kobietę
oczami wielkimi jak spodki.
-Przecież ja nie umiem
pływać.
-To najwyższa pora się
nauczyć.
Przygryzłam lekko dolną
wargę. Jakby to było takie proste – pójść i się nauczyć. Dobre sobie, jeżeli ta
kobieta miała takie zdolności, to zazdroszczę, ale najwidoczniej byłam za dużą
ofiarą losu, by nauczyć się czegoś od ręki.
-Obawiam się, że nie
jestem zdolna sprostać tym wymaganiom – powiedziałam. Nauczycielka pokręciła
głową.
-Siadaj na ławkę, Akira.
-Tak jest, proszę pani –
odparłam i grzecznie podreptałam do krzesełek, gdzie siedziała też Aihara-chan,
która miała zwolnienie od lekarza.
-Ohayo – mruknęła.
-Ohayo.
-Na ciebie też się drze?
– spytała, odnosząc się do zachowania nauczycielki.
Kiwnęłam głową.
-A na ciebie krzyczała?
-Tak. Uważa, że nie mogę
mieć zwolnienia z zajęć na basenie, jeżeli jestem w klubie pływackim.
-Na mnie krzyczy, bo nie
umiem pływać.
-Ta kobieta lubi
wrzeszczeć. – Aihara potarła dłonią grzbiet nosa. – Słyszałam, że ty i brat
Sakurai-chan śpiewaliście razem.
-Um.[6] – Kiwnęłam głową.
-Zazdroszczę. W ogóle
zazdroszczę ci, że go znasz.
-Dlaczego?
-No bo to Sakurai. Kto
nie chciałby go znać?
Wzruszyłam ramionami.
Słyszałam o tym, że nauczyciele w Japonii cieszą się dużym szacunkiem, ale żeby
aż do tego stopnia?
-Dlaczego po prostu nie
poprosisz Sakurai-chan, żeby poznała cię z bratem?
-Nie mam chyba tyle
odwagi.
-Nie ma się czego
obawiać. Sakurai-kun to bardzo miły człowiek.
-Łatwo ci mówić.
Zaśmiałam się.
-Jeżeli naprawdę chcesz
go poznać, to poproś Sakurai-chan. Jej brat na pewno się zgodzi.
-UWAGA! – zawołał ktoś z
basenu i w tym momencie czyjaś butelka z sokiem uderzyła mnie w pierś,
rozlewając się po moim stroju kąpielowy.
-Cholera – zaklęła
Aihara. – Co ty wyprawiasz, baranie? – krzyknęła do chłopaka, który rzucił
piciem.
-Sorry, to miało być do
niego. – Skinął głową na chłopaka kilka kroków od nas.
-Po co w ogóle rzucasz
piciem? I kto pozwolił ci to wnieść? Idziesz ze mną do Usui-san! – Podniosła
się i chwyciła chłopaka za ramię, ciągnąć do nauczycielki.
Sama też wstałam i
powędrowałam do łazienki, żeby pod prysznicem opłukać mój strój i siebie. Gdy
już przestałam się lepić, przeszłam do szatni, żeby się wytrzeć. Mniej więcej w
połowie tej czynności usłyszałam gwizdek nauczycielki, więc wróciłam na basen,
gdzie miała odbyć się zbiórka. Uczniowie zaczęli się tłoczyć i przepychać, gdy
poczułam, że tracę równowagę…
Sakurai’s
POV
Moja komórka zawibrowała,
dając znak, że ktoś napisał do mnie SMS-a. Wyciągnąłem apart z kieszeni i
zerknąłem na ekran.
Rina:
Możesz
przyjechać po mnie i Aiharę do szkoły?
Ja:
OK.
Daj mi chwilę.
Odłożyłem telefon na
stolik, a potem poszedłem do sypialni po mój portfel, dokumenty i kluczyki od
samochodu. Chwyciłem też rozciągnięty sweter z krzesła, który ubrałem na siebie
i wróciłam na dół. Nie spiesząc się opuściłem dom i zasiadłem za kółkiem
samochodu.
Gdy podjechałem pod
szkołę Rina i jej koleżanka z blond włosami wskoczyły na tylne siedzenia. Moja
siostra szybko nabazgrała coś w swoim zeszycie, a potem pokazała mi to.
Wieź
nas do szpitala!
Uniosłem zdziwiony brwi.
-Dlaczego? – spytałem.
Wątpiłem, żeby moja młodsza siostra chciała odwiedzić mamę w pracy.
-Akira-chan miała wypadek
– poinformowała mnie blondwłosa dziewczyna.
-Wypadek? – powtórzyłem.
Czułem jak moje serce nienaturalnie przyspieszyło, a żołądek mi się ścisnął. Co
mogło jej się stać? Na pewno to było w szkole, więc nic poważnego. To nie mogło
być nic poważnego.
-Mieliśmy zajęcia na
basenie. Podczas zbiórki ktoś ją popchnął i uderzyła głową o brzeg basenu… I
wpadła do wody.
-Ona nie potrafi pływać.
-I tak nie była wtedy
przytomna.
-Ale nic jej nie jest,
prawda?
Starałem się nie
panikować, ale przecież ona mogła tam umrzeć. Przerażała mnie myśl, że mógłbym
jej więcej nie zobaczyć. Nie obserwowałbym jej podczas gotowania, nie mógłbym
więcej zobaczyć jak się rumieni, ani usłyszeć jak się śmieje… A to wszystko
przez to, że ktoś popchnął ją w durnej szkole.
Wcisnąłem gaz do dechy. W
drodze do szpitala prawdopodobnie złamałem każdy możliwy drogowy przepis, ale
jedyne co miałem wtedy w głowie to to, czy nic jej nie jest.
Z piskiem opon
zahamowałem przed budynkiem szpitala i wyskoczyłem z auta. Dziewczyny nie były
wiele wolniejsze ode mnie i cała nasza trójka popędziła tam, gdzie mogliśmy
znaleźć mamę moją i Riny. Jeżeli już ktoś miałby się zajmować tutaj Aki-chama
to właśnie ona, bo była jedynym chirurgiem w klinice.
-Aki? Rina? – Mama
spojrzała na nas zaskoczona. Odgarnęła swoje brązowe włosy za ucho i spojrzała
na nas z uniesionymi brwiami. – Co wy tu robicie?
-Akira Yuni –
powiedziałem. – Przywieźli ją dzisiaj.
-Masz na myśli tę
dziewczynę z liceum Rinuś?
-Tak. Co z nią?
-Nie mogę ci tego zdradzić.
-Mamo! – jęknąłem. –
Powiedz mi chociaż, czy wszystko z nią w porządku.
-Nie powiedziałabym tego,
ale nie ma zagrożenia życia. Nie ma już wody w płucach dzięki resuscytacji, ale
jej uraz głowy jest niepokojący. Ma założonych sześć szwów i wstrząśnienie mózgu.
-Dzięki, mamo. –
Pocałowałem ją szybko w policzek.
-Jest przytomna. Możecie
ją odwiedzić. Jest w pokoju 103.
-Dziękuję – powtórzyłem.
Zacisnąłem palce w pięści, żeby nie było widać jak bardzo drżały mi dłonie.
-Chodźmy, braciszku –
powiedziała Rina i ruszyła przodem. Ja i jej przyjaciółka podążyliśmy za nią,
ale to ja byłem pierwszym, który dopadł się do łóżka Aki-chama.
-Sakurai-kun –
powiedziała cicho, a ja poczułem, że ogromny ciężar spadł mi z serca. Była
blada, a na czole miała długie rozcięcie.
-Jak się czujesz? –
spytałem.
-Niedobrze mi – mruknęła.
Chwyciła moją dłoń i zacisnęła na niej swoje drobne palce.
-To normalne przy
wstrząśnieniu mózgu. Niedługo ci przejdzie.
-Twoja mama mówiła to
samo. Jest bardzo miła.
-Tak, jest miła… Bardzo
nas wystraszyłaś, Aki-chama.
-Przepraszam.
-To nie twoja wina –
zapewniłem. Szczerze mówiąc chciałem stłuc tę osobę, przez którą Aki-chama
wylądowała w szpitalu. Przecież ona była taka delikatna i nieporadna w
prawdziwym życiu, potrzebowała kogoś do opieki, więc dlaczego ludzie na nią nie
uważali?
-Yuni! – Do sali wpadła
matka Aki-chama. Widać było, że wybudzono ją z drzemki po nocnym dyżurze, bo
miała rozmazany makijaż, źle zapięty sweter i dwa różne buty.
-Cześć, mamo.
-Jak się czujesz,
kochanie?
-Już dobrze…
-Co powiedziała ci pani
doktor?
-Uhm…
-Jest w porządku, ale ma
wstrząśnienie mózgu – wtrąciłem. Matka Aki-chama spojrzała na mnie i
uśmiechnęła się promiennie. Zaraz potem rzuciła mi się na szyję.
-Dziękuję! – zawołała. –
To pan tak bardzo opiekuję się moją córeczką!
-To nic takiego –
zapewniłem cicho. W zasadzie to mógłbym się nią opiekować już zawsze.
∞
Kolejnego dnia zabrałem
Aki-chama na spacer po szpitalnym ogrodzie. Musiała zostać na oddziale przez
kilka dni na obserwacji, chociaż mama zapewniła mnie miliard razy, że nic jej
nie było.
-Dziękuję, że tak się mną
opiekujesz, Sakurai-kun – powiedziała, poprawiając się na wózku, którym ją
wiozłem. Poruszanie na nim było warunkiem wypuszczenia jej z pokoju, bo lekarze
bali się jej silnych zawrotów głowy.
-Tak, to nic takiego…
Uhm… Aki-chama, chciałbym ci coś wyznać.
-O co chodzi,
Sakurai-kun?
Zatrzymałem wózek i
stanąłem przed Aki-chama. Przyglądała mi się z tą swoją niewinną miną, która
miała na twarzy przez większość czasu.
-Lubię cię… Lubię cię
bardziej niż innych i dlatego… Aki-chama, pozwól mi się tobą zaopiekować –
powiedziałem i ukłoniłem się niemal w pas.
-Sa-Sakurai-kun…
-Wiem, że jesteś od
ciebie starszy i pewnie nie ma żadnego powodu, żebyś dawała mi szansę, ale…
Aki-chama podniosła się z
wózka i przytuliła się do mnie. Objęłam mnie mocno swoimi drobnymi ramionami.
-Zaopiekuj się mną,
Sakurai-kun. Opiekuj się mną już zawsze.
Uśmiechnąłem się i
odwzajemniłem uścisk.
-Tak będzie – zapewniłem
szeptem. – Obiecuję.
[1] Jest odpowiednikiem
polskiego „hmm”
[2] Rodzaj posiłku kuchni
japońskiej, mający postać pojedynczej porcji na wynos, kupowanej w punktach
gastronomicznych lub przygotowywanej w domu, uczniowie zwykle mają je w
specjalnym pudełku śniadaniowym
[3] W Japonii uczniowie
są podzieleni według tego jak dobrymi uczniami są, w klasach A są najlepsi, a F
najgorsi
[4] Kulki ryżowe z
nadzieniem, często ozdobione liśćmi nori (wodorostami)
[5] Odpowiednik polskiego
„auć”
[6] Japończycy często
zamiast mówić „tak” przytakują wypowiadając „Um”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz