piątek, 18 sierpnia 2017

Rozdział 10 ~ Zaopiekuj się mną




Akira’s POV

-Akira, prawda?
-Hę? – Podniosłam twarz znad książki i spojrzałam na dziewczynę przede mną. – Etto…[1] Tak, Akira Yuni. Stało się coś?
-Nie, nic, chciałam tylko powiedzieć, że widziałam twój występ. Świetnie śpiewasz i zazdroszczę ci występu z Sakuraiem.
-Hm… Dziękuję.
-Akira-senpai! – zawołała Mori-chan od progu mojej klasy, a potem wbiegła do środka. – Tak bardzo cię przepraszam, że zachorowałam w piątek.
-Nic się nie stało, Mori-chan – zapewniłam. Dziewczyna przyciągnęła sobie krzesło i usiadła koło mnie. Położyła swoje bento[2] na mojej ławce.
-To musiało być bardzo stresujące, dlatego podziwiam twoją odwagę, Akira-senpai.
Pokręciłam głową.
-Wcale nie byłam odważna. W pierwszej chwili uciekłam.
-Ale potem wyszłaś na scenę i dałaś czadu! Ja bym tak nie zrobiła. Uciekłabym do domu, potem zmieniła nazwisko i wyjechała z kraju.
-To bardzo miłe, że tak mówi, Mori-chan.
-Po prostu mówię prawdę, chociaż Kotara-senpai twierdzi, że mam niewyparzoną buzię.
-Według mnie jesteś urocza. Chciałabym być taka jak ty, Mori-chan.
-Nie ma po co. Wszyscy uważają, że jestem głupia, bo jestem w klasie E [3].
-To nieprawda! Mój tata był w klasie F, a skończył Uniwersytet Tokijski.
-Naprawdę? – Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
-Tak.
-Och, ależ mu zazdroszczę! Gdyby, skończyła uniwersytet wszystkim by w pięty poszło.
Uśmiechnęłam się.
-Jestem pewna, że mogłabyś dostać się do każdego uniwersytetu, jeżeli się postarasz, Mori-chan.
Dziewczyna rzuciła mi się na szyję i uściskała mnie mocno.
-Dziękuję, Akira-senpai! Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś tak miłego.
-To nic takiego… Jestem pewna, że wszyscy tak uważają.
Pokręciła głową.
-Mam starszą siostrę, która studiuje medycynę w Tokio i ona uważa mnie za idiotkę.
-Sama w takim razie jest idiotką. Mogę się założyć, że ona po prostu czegoś ci zazdrości.
-Nie, Aoi jest idealna. Ładna, mądra, ma bogatego narzeczonego…
-A ty jesteś wesoła, miła, odważna i urocza. I kto powiedział, że bogaty narzeczony jest najważniejszy? Ważna jest miłość.
-Zakochałaś się kiedyś, Akira-senpai?
Skinęłam głową.
-Teraz jestem zakochana i to w kimś, kto nie jest bogaty… W zasadzie to jest bezrobotnym nauczycielem.
-Och, i ile czasu już jesteś razem?
-W ogóle nie jesteśmy. Prawda jest taka, że nigdy nie miałam odwagi, żeby wyznać mu prawdę.
-Och, powinnaś to zrobić. Jestem pewna, że też cię kocha.
Pokręciłam głową.
-Nie – westchnęłam. – Pewnie uważa mnie za natrętnego dzieciaka.
-A ja jestem pewna, że cię kocha. Musisz mu powiedzieć.
-Chciałabym mieć takie podejście jak ty, Mori-chan – przyznałam. Oparłam policzek na dłoni. – Niestety tchórz ze mnie.
-Wystąpiłaś przed całą szkołą, a boisz się powiedzieć komuś, co czujesz?
Wzruszyłam ramionami.
-Chyba mniej obawiam się, że będzie śmiać się ze mnie szkoła niż tego, że on by się ze mnie śmiał.
Mori-chan westchnęła i przekrzywiła lekko głowę.
-Rozumiem, Akira-senpai. Też chciałabym umieć wyznać moje uczucia, ale Kotara-senpai też uważa mnie za idiotkę… On wszystkich ma za idiotów.
-Myślę, że tworzylibyście uroczą parę – stwierdziłam.
-Prawda?
-Mori Katsuko, ileż czasu można cię szukać?
I ja i Mori-chan spłoszone spojrzała na Kotara-kuna, który również wszedł do mojej klasy. W dłoniach trzymał bento.
-Miałaś na mnie czekać w bibliotece – upomniał ją i podszedł do nas. Usiadł obok nas i położył swoje drugie śniadanie na mojej ławce. – Teraz już nie zdążymy powtórzyć materiału.
-Przepraszam, Kotara-senpai, ale chciałam podziękować, Akirze-sepai za reprezentowanie chóru w piątek.
Kotara-kun chwycił nos Mori-chan w dwa palce i spojrzał jej w oczy.
-Następnym razem mnie o tym powiadom.
-Przepraszam, Kotara-senpai. To się więcej nie powtórzy.
Puścił jej nos i z westchnieniem rozpostarł się na krześle.
-Nie szkodzi. Pouczymy się po lekcjach.
-Tak jest! – Mori-chan roześmiała się perliście, a potem zabrała onigiri[4] w kształcie pandy z pojemnika na śniadanie Kotara-kuna. – Mmm, pyszne!
Chłopak zerknął na nią i uśmiechnął się lekko. Nic jednak nie powiedział. Mogłabym się założyć o to, że on też coś do niej czuł. Nikt przecież nie oddaje swojego śniadania ot tak.


W poniedziałki, tak się niefortunnie złożyło, miałam WF na basenie razem z klasą 2A. Normalnie to był dla mnie koszmar – w końcu moje zdolności pływackie wynosiły piękne, okrągłe zero, a tamtego dnia te lekcje już kompletnie przechodziły moje pojęcie.
Nauczycielka gwizdnęła mi prosto w ucho, aż odskoczyłam.
-Ittayo[5]!
-Na co czekasz, Akira? Do wody i robić dwa baseny?
Spojrzałam na kobietę oczami wielkimi jak spodki.
-Przecież ja nie umiem pływać.
-To najwyższa pora się nauczyć.
Przygryzłam lekko dolną wargę. Jakby to było takie proste – pójść i się nauczyć. Dobre sobie, jeżeli ta kobieta miała takie zdolności, to zazdroszczę, ale najwidoczniej byłam za dużą ofiarą losu, by nauczyć się czegoś od ręki.
-Obawiam się, że nie jestem zdolna sprostać tym wymaganiom – powiedziałam. Nauczycielka pokręciła głową.
-Siadaj na ławkę, Akira.
-Tak jest, proszę pani – odparłam i grzecznie podreptałam do krzesełek, gdzie siedziała też Aihara-chan, która miała zwolnienie od lekarza.
-Ohayo – mruknęła.
-Ohayo.
-Na ciebie też się drze? – spytała, odnosząc się do zachowania nauczycielki.
Kiwnęłam głową.
-A na ciebie krzyczała?
-Tak. Uważa, że nie mogę mieć zwolnienia z zajęć na basenie, jeżeli jestem w klubie pływackim.
-Na mnie krzyczy, bo nie umiem pływać.
-Ta kobieta lubi wrzeszczeć. – Aihara potarła dłonią grzbiet nosa. – Słyszałam, że ty i brat Sakurai-chan śpiewaliście razem.
-Um.[6] – Kiwnęłam głową.
-Zazdroszczę. W ogóle zazdroszczę ci, że go znasz.
-Dlaczego?
-No bo to Sakurai. Kto nie chciałby go znać?
Wzruszyłam ramionami. Słyszałam o tym, że nauczyciele w Japonii cieszą się dużym szacunkiem, ale żeby aż do tego stopnia?
-Dlaczego po prostu nie poprosisz Sakurai-chan, żeby poznała cię z bratem?
-Nie mam chyba tyle odwagi.
-Nie ma się czego obawiać. Sakurai-kun to bardzo miły człowiek.
-Łatwo ci mówić.
Zaśmiałam się.
-Jeżeli naprawdę chcesz go poznać, to poproś Sakurai-chan. Jej brat na pewno się zgodzi.
-UWAGA! – zawołał ktoś z basenu i w tym momencie czyjaś butelka z sokiem uderzyła mnie w pierś, rozlewając się po moim stroju kąpielowy.
-Cholera – zaklęła Aihara. – Co ty wyprawiasz, baranie? – krzyknęła do chłopaka, który rzucił piciem.
-Sorry, to miało być do niego. – Skinął głową na chłopaka kilka kroków od nas.
-Po co w ogóle rzucasz piciem? I kto pozwolił ci to wnieść? Idziesz ze mną do Usui-san! – Podniosła się i chwyciła chłopaka za ramię, ciągnąć do nauczycielki.
Sama też wstałam i powędrowałam do łazienki, żeby pod prysznicem opłukać mój strój i siebie. Gdy już przestałam się lepić, przeszłam do szatni, żeby się wytrzeć. Mniej więcej w połowie tej czynności usłyszałam gwizdek nauczycielki, więc wróciłam na basen, gdzie miała odbyć się zbiórka. Uczniowie zaczęli się tłoczyć i przepychać, gdy poczułam, że tracę równowagę…

Sakurai’s POV

Moja komórka zawibrowała, dając znak, że ktoś napisał do mnie SMS-a. Wyciągnąłem apart z kieszeni i zerknąłem na ekran.

Rina: Możesz przyjechać po mnie i Aiharę do szkoły?
Ja: OK. Daj mi chwilę.

Odłożyłem telefon na stolik, a potem poszedłem do sypialni po mój portfel, dokumenty i kluczyki od samochodu. Chwyciłem też rozciągnięty sweter z krzesła, który ubrałem na siebie i wróciłam na dół. Nie spiesząc się opuściłem dom i zasiadłem za kółkiem samochodu.
Gdy podjechałem pod szkołę Rina i jej koleżanka z blond włosami wskoczyły na tylne siedzenia. Moja siostra szybko nabazgrała coś w swoim zeszycie, a potem pokazała mi to.

Wieź nas do szpitala!

Uniosłem zdziwiony brwi.
-Dlaczego? – spytałem. Wątpiłem, żeby moja młodsza siostra chciała odwiedzić mamę w pracy.
-Akira-chan miała wypadek – poinformowała mnie blondwłosa dziewczyna.
-Wypadek? – powtórzyłem. Czułem jak moje serce nienaturalnie przyspieszyło, a żołądek mi się ścisnął. Co mogło jej się stać? Na pewno to było w szkole, więc nic poważnego. To nie mogło być nic poważnego.
-Mieliśmy zajęcia na basenie. Podczas zbiórki ktoś ją popchnął i uderzyła głową o brzeg basenu… I wpadła do wody.
-Ona nie potrafi pływać.
-I tak nie była wtedy przytomna.
-Ale nic jej nie jest, prawda?
Starałem się nie panikować, ale przecież ona mogła tam umrzeć. Przerażała mnie myśl, że mógłbym jej więcej nie zobaczyć. Nie obserwowałbym jej podczas gotowania, nie mógłbym więcej zobaczyć jak się rumieni, ani usłyszeć jak się śmieje… A to wszystko przez to, że ktoś popchnął ją w durnej szkole.
Wcisnąłem gaz do dechy. W drodze do szpitala prawdopodobnie złamałem każdy możliwy drogowy przepis, ale jedyne co miałem wtedy w głowie to to, czy nic jej nie jest.
Z piskiem opon zahamowałem przed budynkiem szpitala i wyskoczyłem z auta. Dziewczyny nie były wiele wolniejsze ode mnie i cała nasza trójka popędziła tam, gdzie mogliśmy znaleźć mamę moją i Riny. Jeżeli już ktoś miałby się zajmować tutaj Aki-chama to właśnie ona, bo była jedynym chirurgiem w klinice.
-Aki? Rina? – Mama spojrzała na nas zaskoczona. Odgarnęła swoje brązowe włosy za ucho i spojrzała na nas z uniesionymi brwiami. – Co wy tu robicie?
-Akira Yuni – powiedziałem. – Przywieźli ją dzisiaj.
-Masz na myśli tę dziewczynę z liceum Rinuś?
-Tak. Co z nią?
-Nie mogę ci tego zdradzić.
-Mamo! – jęknąłem. – Powiedz mi chociaż, czy wszystko z nią w porządku.
-Nie powiedziałabym tego, ale nie ma zagrożenia życia. Nie ma już wody w płucach dzięki resuscytacji, ale jej uraz głowy jest niepokojący. Ma założonych sześć szwów i wstrząśnienie mózgu.
-Dzięki, mamo. – Pocałowałem ją szybko w policzek.
-Jest przytomna. Możecie ją odwiedzić. Jest w pokoju 103.
-Dziękuję – powtórzyłem. Zacisnąłem palce w pięści, żeby nie było widać jak bardzo drżały mi dłonie.
-Chodźmy, braciszku – powiedziała Rina i ruszyła przodem. Ja i jej przyjaciółka podążyliśmy za nią, ale to ja byłem pierwszym, który dopadł się do łóżka Aki-chama.
-Sakurai-kun – powiedziała cicho, a ja poczułem, że ogromny ciężar spadł mi z serca. Była blada, a na czole miała długie rozcięcie.
-Jak się czujesz? – spytałem.
-Niedobrze mi – mruknęła. Chwyciła moją dłoń i zacisnęła na niej swoje drobne palce.
-To normalne przy wstrząśnieniu mózgu. Niedługo ci przejdzie.
-Twoja mama mówiła to samo. Jest bardzo miła.
-Tak, jest miła… Bardzo nas wystraszyłaś, Aki-chama.
-Przepraszam.
-To nie twoja wina – zapewniłem. Szczerze mówiąc chciałem stłuc tę osobę, przez którą Aki-chama wylądowała w szpitalu. Przecież ona była taka delikatna i nieporadna w prawdziwym życiu, potrzebowała kogoś do opieki, więc dlaczego ludzie na nią nie uważali?
-Yuni! – Do sali wpadła matka Aki-chama. Widać było, że wybudzono ją z drzemki po nocnym dyżurze, bo miała rozmazany makijaż, źle zapięty sweter i dwa różne buty.
-Cześć, mamo.
-Jak się czujesz, kochanie?
-Już dobrze…
-Co powiedziała ci pani doktor?
-Uhm…
-Jest w porządku, ale ma wstrząśnienie mózgu – wtrąciłem. Matka Aki-chama spojrzała na mnie i uśmiechnęła się promiennie. Zaraz potem rzuciła mi się na szyję.
-Dziękuję! – zawołała. – To pan tak bardzo opiekuję się moją córeczką!
-To nic takiego – zapewniłem cicho. W zasadzie to mógłbym się nią opiekować już zawsze.


Kolejnego dnia zabrałem Aki-chama na spacer po szpitalnym ogrodzie. Musiała zostać na oddziale przez kilka dni na obserwacji, chociaż mama zapewniła mnie miliard razy, że nic jej nie było.
-Dziękuję, że tak się mną opiekujesz, Sakurai-kun – powiedziała, poprawiając się na wózku, którym ją wiozłem. Poruszanie na nim było warunkiem wypuszczenia jej z pokoju, bo lekarze bali się jej silnych zawrotów głowy.
-Tak, to nic takiego… Uhm… Aki-chama, chciałbym ci coś wyznać.
-O co chodzi, Sakurai-kun?
Zatrzymałem wózek i stanąłem przed Aki-chama. Przyglądała mi się z tą swoją niewinną miną, która miała na twarzy przez większość czasu.
-Lubię cię… Lubię cię bardziej niż innych i dlatego… Aki-chama, pozwól mi się tobą zaopiekować – powiedziałem i ukłoniłem się niemal w pas.
-Sa-Sakurai-kun…
-Wiem, że jesteś od ciebie starszy i pewnie nie ma żadnego powodu, żebyś dawała mi szansę, ale…
Aki-chama podniosła się z wózka i przytuliła się do mnie. Objęłam mnie mocno swoimi drobnymi ramionami.
-Zaopiekuj się mną, Sakurai-kun. Opiekuj się mną już zawsze.
Uśmiechnąłem się i odwzajemniłem uścisk.
-Tak będzie – zapewniłem szeptem. – Obiecuję.

[1] Jest odpowiednikiem polskiego „hmm”
[2] Rodzaj posiłku kuchni japońskiej, mający postać pojedynczej porcji na wynos, kupowanej w punktach gastronomicznych lub przygotowywanej w domu, uczniowie zwykle mają je w specjalnym pudełku śniadaniowym
[3] W Japonii uczniowie są podzieleni według tego jak dobrymi uczniami są, w klasach A są najlepsi, a F najgorsi
[4] Kulki ryżowe z nadzieniem, często ozdobione liśćmi nori (wodorostami)
[5] Odpowiednik polskiego „auć”

[6] Japończycy często zamiast mówić „tak” przytakują wypowiadając „Um”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz